Gdy w listopadzie 2014 r. płonął najstarszy w Polsce dąb szypułkowy „Chrobry” wiele osób zastanawiało się, czy sędziwe drzewo przeżyło wielogodzinny pożar. Na odpowiedź trzeba było czekać do wiosny następnego roku. Gdy w czerwcu 2015 r. odwiedziłem „Chrobrego” zielone liście w koronie dębu napawały dużą nadzieją na dalszy, długoletni żywot unikalnego pomnika przyrody (więcej zdjęć tutaj).
Zaniepokojony informacjami o złym stanie zdrowia „Chrobrego” podjechałem w lipcu 2019 r. do Piotrowic, by osobiście zweryfikować te doniesienia. Na miejscu ujrzałem nadwątlony pożarem i długoletnią suszą dąb, wykazujący wyraźne oznaki zamierania.
Korona drzewa była w całości uschnięta, jedyna żywa gałąź odchodziła od dolnej części pnia. Leżące pod drzewem obłamane konary dodatkowo utwierdzały mnie w przekonaniu, że los najstarszego w Polsce dębu jest już przesądzony.
Wiosną 2020 r. „Chrobry” nie wypuścił już świeżych liści, co oznacza że prawdopodobnie obumarł.
Widoczne w rozgałęzieniach konarów zielone liście nie wyrastają z dębu. To młoda siewka liściastego gatunku (z daleka przypomina czeremchę, ale nie ma jak się dokładnie przyjrzeć), która zadomowiła w takim nietypowym miejscu.
Nie ma kulturalnych słów by dosadnie określić głupotę osobnika, który podpalił i doprowadził do śmierci to niezwykle cenne pod wieloma względami drzewo. Rozległy żal może ścisnąć każdego wrażliwego człowieka, który uzmysłowi sobie, że „Chrobry” we względnie dobrym zdrowiu przetrwał ponad 750 lat, targany na przestrzeni czasu burzami, wiatrem, mrozem, suszą i wojnami, a padł pod naporem ludzkiej bezmyślności. Pamięć o tym wspaniałym okazie utrwalać będzie sześć sadzonek rozmnożonych z pędów żywego jeszcze dębu oraz ponad 500 tzw. „Dębów Papieskich” wyhodowanych z żołędzi „Chrobrego” i poświęconych w 2004 r. przez papieża Jana Pawła II.